tekst Filip Gańczak ; wybór ilustracji i podpisy Piotr Litka ; Instytut Pamięci Narodowej - Komisja Ścigania [>>] Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie.
ADRES WYD.:
Kraków : Instytut Pamięci Narodowej ; Instytut Ekspertyz Sądowych, 2019.
"Reder" Jest bohaterem konspiracji, żołnierzem Armii Krajowej. Dowodzi kompanią, plutonem żandarmerii, następnie zostaje oficerem w sztabie 2. Dywizji Piechoty Legionów AK. Uczestniczy w wielu walkach podczas akcji "Burza". Bohatersko dowodzi podczas zwycięskiej bitwy z oddziałami Wehrmachtu w Cebrze koło Sandomierza z 4 na 5 sierpnia 1944 r. Jest prawą ręką wybitnych dowódców AK. Po wojnie aktywnie wspiera działania mające upamiętnić wyczyny dawnych kolegów z partyzantki.
"Komar" Jest agentem i zdrajcą. Współpracuje z Sowietami i Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego PRL. Posyła na śmierć, katorgę lub prześladowanie ze strony NKWD i UB swoich kolegów i dowódców. Przez dziesiątki lat aktywnie współpracuje z tajnymi służbami Polski Ludowej. Żyje z wyrokiem śmierci od AK i umiera, unikając zdemaskowania.
Dionizy Mędrzycki "Reder" i "Komar" to jedna osoba. Wiele razy pisze własną biografię, zmienia fronty, przeinacza fakty, zdradza przyjaciół lub wynosi ich na piedestał. Oszukuje nawet swoich bliskich, gotowych czcić pamięć o jego bohaterskim życiu. Wszystko zaczyna się pewnego listopadowego dnia 1944 roku, gdy Dionizy przepływa Wisłę, by dostać się na sowiecką stronę.
Zdrada i bohaterstwo zamknięte w losach pojedynczego człowieka.
UWAGI:
Na okładce: Bohater z AK - zdrajca z UB. Śledztwo śladami "Radera". Bibliografia na stronach 307-[309].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Ukraiński bohater, a w rzeczywistości pozbawiony skrupułów zbrodniarz. Oto dwa oblicza Romana Szuchewycza, działacza OUN i dowódcy UPA, odpowiedzialnego za ludobójstwo Polaków na Ukrainie Zachodniej.
Marek Koprowski poszukuje odpowiedzi na pytanie, jak doszło do tego, że członek znanej, inteligenckiej rodziny, stał się ukraińskim terrorystą zwalczającym państwo polskie, a następnie współpracownikiem niemieckiego wywiadu. Przybliża jego działalność na Rusi Podkarpackiej, będącej poligonem doświadczalnym OUN. Omawia współudział w tworzeniu batalionu "Nachtigall", który w zamyśle ukraińskich nacjonalistów miał stanowić zalążek ich armii.
Szuchewycz szybko podporządkował sobie zarówno OUN, jak i UPA. Jako faktyczny dyktator starał się działać tak, by za nic nie odpowiadać. Decyzje podejmował formalnie ktoś inny, jak na przykład fikcyjna Ukraińska Główna Rada Wyzwoleńcza.
Jak bardzo zakłamanie i zbrodnie towarzyszyły Szuchewyczowi, autor dowodzi na przykładzie ludobójstwa Polaków w Małopolsce Wschodniej, nazywanej przez niego "wysiedleniami". Jest ono zarazem świadectwem realizowanej polityki fałszowania rzeczywistości i obarczenia winą innych.
Dyktator do końca wierzył w wybuch III wojny światowej. Wskutek tego doszło praktycznie do zagłady ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego. Sowiecka sprawiedliwość dosięgła wszystkich, których ręce unurzane były w polskiej krwi.
Autor opiera swą pracę na wszelkich dostępnych źródłach - dokumentach, wspomnieniach i relacjach, zwłaszcza ukraińskich. Wyjaśnia, dlaczego traktowanie dziś Szuchewycza na Ukrainie jako bohatera musi w Polakach budzić sprzeciw.
UWAGI:
Bibliografia. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
W stalinowskiej Polsce było całkiem sporo "sąsiadów" żydowskiego pochodzenia - "pracowników" Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, sędziów, prokuratorów, komendantów więzień i obozów pracy, ministrów, wysokich urzędów i zwykłych "śledzi", katujących ludzi podczas trwających miesiącami przesłuchań. Żyli przeważnie w dużo lepszych warunkach niż Polacy - w enklawach ocalałych z wojennej pożogi, z których bardzo często wcześniej wyrzucano prawowitych właścicieli. Wracali często do domów, zmywali krew z rąk, często dosłownie i byli "sąsiadami", spacerującymi w niedzielę do pobliskiego parku. Większość z nich nie odpowiada za swoje zbrodnie nawet w sposób symboliczny. Część z nich do dzisiaj śmieje się w twarz dawnym ofiarom. O tych sąsiadach-oprawcach narodu polskiego żydowskiego pochodzenia nie wolno nigdy zapomnieć. Zwłaszcza że ani oni sami, ani "autorytety", ani państwo Izraelskie, które tak domaga się przepraszania "za Jedwabne", za nich Polaków nigdy nie przeprosili. Niniejsza publikacja jest przypomnieniem sylwetek zaledwie kilku takich sąsiadów.
UWAGI:
Bibliografia.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Szuflada, czyli jak odkrywa się rodzinne tajemnice
Czasem trzeba zatrzasnąć za sobą drzwi, żeby można było otworzyć inne, dotąd zamknięte. Remont starego mieszkania po rodzicach niespodziewanie odsłonił przede mną historię będącą dotąd rodzinnym tabu mojej matki. Dzięki szufladzie skrywającej listy i dokumenty udało mi się zrekonstruować wydarzenia sprzed lat. Szuflada wyprawiła mnie także w podróż do źródeł przysypanych przez kurz dramatów. To, na co natrafiałam, bywało czasem bolesne, ale pomogło mi połatać ubytki we własnej tożsamości. Teraz, kiedy poznałam Juliusza i Stefanię - moich dziadków - trochę lepiej rozumiem, kim jestem. Katarzyna Szczepańska-Kowalczuk
Znaleziona w listach ze starej szuflady historia Juliusza Wolskiego (syna poetki Maryli Wolskiej) i Stefanii Hrachowiny (Rusinki pracującej w domu Wolskich) - jest początkiem pięknej osobistej opowieści o ludziach i miejscach. O rodzinach Wolskich, Pawlikowskich, Turowiczów, Szumanów, Szczepańskich. O dawnej Galicji - Krakowie, Goszycach, Lwowie. I o tym, jak odkrywanie rodzinnych historii przekształca naszą tożsamość i teraźniejszość. W tej oryginalnej powieściowo-reportażowej, dynamicznej narracji zawarte są ludzkie losy na miarę bohaterów wielkich romansów - to jeszcze jeden dowód na to, że najciekawsze fabuły tworzy samo życie.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Została wypożyczona Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
WYPOŻYCZYŁ:
Nr karty: 614845 od dnia:2024-04-15 Wypożyczona, do dnia: 2024-05-15